wtorek, 9 maja 2017

Przyjaciela mieć



Mój bagaż życiowych doświadczeń od wielu lat nie pozwala mi używać słowa "przyjaciel" nadaremno. Wiadomo każdy chce go mieć. To ludzkie. Normalne i uzasadnione nawet z punktu biologii. Jesteśmy ssakami- ssaki żyją w społeczeństwach. Tworzą gromady, stada.



Więc nic w tym dziwnego, że w wieku szkolnym szukamy pokrewnych dusz, chcemy się dopasować, być jak inni, chcemy należeć do danej grupy, wmieszać się w otoczenie. Na szczęście to mija. Potem jest na odwrót. Staramy się wybić, tworzyć własną jednostkę, być niepowtarzalni, znaleźć swój sposób na własne "ja". Pragniemy być zaakceptowani ze wszystkim co ze sobą niesiemy: z naszymi wadami i zaletami.

Każdy w młodości miał przyjaciela. Tego pierwszego, tego od "pierwszych razów". Pierwsze fajki, pierwsze dyskoteki, pierwsze wspólne randki, ucieczki z domu, siedzenie w ławce, pierwsze wspólne marzenia, sekrety i przysięgi...  Moja przyjaźń z dzieciństwa nie przetrwała. Jest jednak mocno zakorzeniona w moim umyśle. W umyśle młodej nastolatki była to wielka sprawa. I wielki ból kiedy się skończyła. Na szczęście każdy koniec jest początkiem czegoś nowego. 



Każdy upadek, cierpienie powoduje, że stajemy się silniejsi, więcej wiemy i rozumiemy.  Bagaż doświadczeń staje się cięższy. Nie ochronie córki przed wrednymi dziećmi ze szkoły, przed gnojkiem który być może będzie się z niej wyśmiewał (aczkolwiek mąż na bank nauczy ją jak przywalić takiemu tam gdzie zaboli;)), przed nieszczęśliwą miłością... nie uchronię jej od życia. Mnie kiedyś zabraknie, a Werka będzie dorosłą kobietą, która będzie musiała zadbać o siebie i swoje marzenia. Mam tylko nadzieje, że tak jak ja w trudnych chwilach będzie miała prawdziwych przyjaciół obok siebie.


Życie pisze własne scenariusze i tak na prawdę najlepsze jakie możemy przeżyć.  Niekiedy trudne i bolesne. Każdy z moich przyjaciół jest wspaniałym wątkiem w scenariuszu mojego życia.

Mój mąż dla przykładu dzięki niemu odnajduje siebie, to on wierzy w mój sukces,  nigdy nie jest przeciwko mnie nawet kiedy musi sprowadzać mnie na ziemię. Zna mnie na wylot i o dziwo nie ucieka;) Jest kimś kto żyje według własnych zasad i nagina je wyłącznie dla rodziny. Za przyjaciół odda rękę, za rodzinę życie. Z zewnątrz cwaniak, w środku wrażliwy dobry człowiek.

Kiedyś ktoś zapytał mnie jak dobieram sobie przyjaciół. Co dzień mijamy tysiące osób, dlaczego kilka z nich staje się kimś więcej? Nie znam recepty. Jestem tylko pewna, że czas i problemy nie mają znaczenia. Że to wspaniałe mieć przyjaciół.
Share:

Related Posts:

0 komentarze :

Prześlij komentarz